Spotkaliśmy się w jednej z restauracji w Starym Browarze. Paweł, okazał się wysoko postawionym specjalistą, który zajmował się obsługą wielonarodowych klientów w zakresie Cash Management. Jego dotychczasowym obszarem działania była Polska, lecz to wkrótce miało się zmienić.
Bank, dla którego pracował był w trakcie głośnej na polskim rynku fuzji z jedną z większych tego typu instytucji na świecie. Po połączeniu, rola Pawła w zasadzie miała pozostać taka sama – za wyjątkiem jednego detalu. Jego nowym obszarem działania miała być Europa Środkowa.
Mój rozmówca posiadał doświadczenie i kwalifikacje, dzięki którym doskonale wpisywał się w przyszłą rolę, jego niepokój budził tylko jeden istotny element. Od tej pory miał w pełni zastąpić komunikację w języku polskim na język angielski.
Choć miał za sobą wiele kursów, egzaminów potwierdzających znajomość języka na dobrym poziomie, to jednak wcale tak dobrze się z tym nie czuł. Tak naprawdę wymagał wzmocnienia w dwóch obszarach. Pierwszy z nich dotyczył uzupełnienia braków i uzyskania biegłości w zakresie słownictwa, form używanych w jego wąskiej specjalizacji na użytek codziennych form biznesowego przekazu (korespondencja, prezentacje, negocjacje, sprzedaż, etc.). Tu wystarczała samodyscyplina, determinacja i konsekwencja w podnoszeniu umiejętności. Ale pozostało jeszcze coś znacznie ważniejszego, co mimo uzupełnienia słownika, nie dawało mu spokoju. BRAK PEWNOŚCI SIEBIE. I to nie tej ogólnej, rozumianej potocznie jako skromność (w końcu doszedł do czegoś nie tylko ciężką pracą, ale i siłą przebicia), ale chodziło tu o PEWNOŚĆ SIEBIE W POSŁUGIWANIU SIĘ JĘZYKIEM ANGIELSKIM, czyli nie własnym, intuicyjnym, bez namysłu, lecz drugim, obcym i nadal bardzo wymagającym. To miało szczególne znaczenie zwłaszcza w kontaktach z tymi partnerami biznesowymi, dla których angielski może być pierwszym językiem lub dla tych, którzy władają nim na wyższym lub niższym poziomie. Likwidacja tej bariery to był dopiero CHALLENGE!
W obliczu nadchodzącego przejęcia, to było dla Pawła „być albo nie być”. W sytuacji, gdyby nie podołał mógł zostać odsunięty z pełnionego stanowiska i zastąpiony kimś bardziej „językowo” kompetentnym w jakimś oddziale banku w innej części Europy.
Z racji tego, że czasu było niewiele podjęliśmy decyzje o indywidualnym intensywnym szkoleniu językowym połączonym z treningiem umiejętności miękkich. Skupiliśmy się na kluczowych z punktu widzenia pracy Pawła obszarach. Intensywny proces szkoleniowy, mix szkolenia językowego oraz umiejętności miękkich był właściwą receptą na zaistniałą sytuację.
Powodzenie procesu szkoleniowego u Pawła zaowocowało podobnym celowanym szkoleniem dla działu Corporate Finance. Realizowane sesje szkoleniowe pozwoliły podnieść kompetencje językowe zespołu na kolejny, wyższy poziom.
Umiejętność efektywnego posługiwania się językiem angielskim w pracy, może stanowić dla pracowników wielu firm przysłowiowe „Być albo nie być”…
Autorem tekstu jest Patryk Pałaszewski – certyfikowany trener posiadający międzynarodowy certyfikat Cert IBET. Specjalizuje się w prowadzeniu szkoleń z cyklu International Communication Training oraz szkoleń Business English, ze szczególnym naciskiem na rozwój umiejętności komunikacyjnych.